..................................................................

..................................................................

poniedziałek, 13 października 2014

W pospiechu pisane

Niby te dni takie same,do siebie podobne i czas powinien mi się wlec niemiłosiernie,a jednak tak szybko mijają poranki,wieczory,dzionki i tygodnie.Własnie teraz chciałabym przezywać życie w slow motion.Jak najdłużej cieszyć się pierwszym świadomym uśmiechem,rozkoszowac dobrym humorem córki tuż po przebudzeniu,delektować pierwszym gestem w kierunku mamy,zapatrywać się jak wyciąga rączki do zabawek.Nawet te gorsze chwile mogły by dłużej trwać.Bo napady płaczu czy nawet histeri nie są nam obce.Nauczyła się pluć i parskac jak koń.Oblinione to całe,łacznie z okolicznymi przedmiotami.Przebieram kilka razy dziennie,uwieczniam na pamiątkę,nagrywam mini video,słowem cieszę się jak mogę każdym momentem i staram się zapamiętac na zawsze.Zaklinam czas,cofam zegarki,skracam noce,aby jak najdłużej żyć.Szkoda tylko,że nie można się tylko cieszyć...Choroba i zgroza wokół nas.Zmarł szwagra ojciec,ciotka czeka na wynik biopsji,babcia ma się fatalnie a moja mama niedawno ściągneła gips z ręki.I obiecuje sobie,że pójdę do lekarza,bo mam coś obcego na udzie,ale tak jakoś wypada,że się nie składa...Są ważniejsze rzeczy. Ale trafię to tego doktora,obiecuje.Jestem to winna Riczi.Tylko niech minie ten tydzień,bo do imprezy sie szykujemy i zamieszania sporo mamy,bo podwójna okoliczność do świętowania będzie co poprzedzają podwójne przygotowania.Slubować przed Bogiem  i dziecko swoje z grzechu pierworodnego oczyszczać będziemy.Ciesze się,bo zobacze moją mamę i rodzinę.I Riczi taka piękna będzie w swej kreacji.Chociaz jej szaty niepotrzebne...Na męża swojego boję się patrzeć.Zmarniał mi chłopina.Pracuje cięzko i dużo,ciężko mu wyrwać chwilę na śniadanie czy przekąskę.Na kawie żyje.Kolor włosów mu sie zmienia,na co raz jaśniejszy...Smutno mi.Ale nie umiem mu tego powiedzieć.Bo tylko o dziecku rozmawiamy,o przygotowaniach do soboty i na temat organizacji domowej.Zmieni się.Obiecuje.Przecież mieliśmy żyć chwilą,cieszyć się sobą przede wszystkim...Nie lubię jesieni i zimy ale czekam na nie z utęsknieniem.No,jesień już nadeszła...piękna,swoją drogą.Zatrzymuje sie..tak w dosłownym znaczeniu tego słowa.Mknę swoimi prawie stoma koniami mechanicznymi przez wioski,podziwiam,chłonę kolory świata,zatrzymuje się i upajam widokiem.Tak na chwilę,chwiluteńkę...bo spieszę się wszędzie ostatnio.A zima niech przychodzi szybciutko...To nic,że nie mamy jeszcze kominka i przyjdzie nam poczekac na te długie wieczory,gdy we trójkę będziemy się gździć po ciepłej podłodze podłodze i grzać od komina.Może nas nawet zasypać na kilka dni.Niech będa mrozy i krótkie dni.Niech niebo straci tę srebrną poświatę ciemną nocą,niech się dzieje,niech się wali!Chce zimy i meża wracającego z pracy o przyzwoitej porze.I czasu spędzanego razem na macie,przy bujaczku,rozchlapywania wody w wanience...Marzy mi się,aby był razem z nami gdy wyjdą pierwsze ząbki i raczkowanie się zacznie.Mało tegop taty w świecie mojego dziecka,maleńko...


5 komentarzy:

  1. Tacie wybacz, być może inaczej w danym momencie nie może. Kochana, masz własny kawałek na ziemi i to w jak przewrotnym tempie, co? :) Ostatnio rozmawiałam z koleżanką o tym jak jej dwuletni synek zachowuje się w sposób taki, że bym nie przypuszczała :) Jak wiesz, nie mam dziecka i dwulatek kojarzy mi się z taką trochę bezrozumną istotą a tu proszę, jej synek wyobraź sobie potrafi protestować jak ma za mało posoloną zupkę i domaga się soli bo mu bez niej nie smakuje :) i takie tam różne. Byłam w ciężkim szoku :) Wszystko przed Tobą, jeszcze wiele zaskakujących chwil Twojego małego człowieka ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, ze choc w pospiechu to jednak napisalas. Zycie leci na zbity leb, na szyje- chwilami nie ogarniam. Choc Jesien nie jest moja ulubiona pora roku czasami ciesze sie na chwilke spokoju, mam nadzieje, ze Wy rowniez odsapniecie i bedzieci mogli spokojnie poddac sie urokom macierzynstwa.
    Trzymaj sie!

    OdpowiedzUsuń
  3. O, ja mam takie samo wrazenie, ze czas zapitala jak szalony, ja wysiadam! ;)

    Ja akurat na jesien wcale nie czekalam, ale przyszla wbrew mojej woli... I na zime tez nie czekam, bo dla mnie oznacza ciagle marzniecie i w dodatku jezdzenie autem po sniegu i lodzie. I wozenie w takich warunkach potomstwa, brrr...

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgrałyśmy się z tematami, co? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana takie wieści: ślub kościelny, chrzciny, a Ty tak cichutko o tym ? Czas leci a Maleńka rośnie, ani się nie obejrzysz a zacznie chodzić :) Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń