..................................................................

..................................................................

środa, 19 listopada 2014

Tytułu dzisiaj nie będzie

Od czego by tu zacząć…No tak,to jest i gdyby nie te początki to pisałabym czesciej.Ale tak trudno o pierwsze słowa,gdy nic szczególnego się nie dzieje,jak dzień poprzedni podobny do kolejnego i na szczeście żadne zmartwienia człowieka nie targają nocami.Dzisiaj wstałam wyjątkowo wcześnie…Jakimś wyjątkiem fenomenalnym jestem,bo przy małym dziecku chwale sobie noce.Za zasługą mojej córki oczywiście.Chociaż z tym jej spaniem w cale nie jest tak fajnie.Nocny marek!Wojuje do później nocy,po dobranocce rozpiera ją energia a nam przychodzą myśli desperackie i próbuje sobie przypomnieć krok po kroku wykonanie „Se Puku” czy „Harekiri”
Tak,naprawdę.Czasami mam ochotę się pochlastać.No bo weź miej tu człowieku nastawienie lepsze..
Nie da się.Momentami niewykonalne.Riczi ma adhd spotęgowane do wysokiej liczby.No bo kto widział pięciomiesięczniaka,który w ogóle nie śpi za dnia a zasypia blisko godziny duchów?No tak myślałam.Nikt.Tyle dobrze,że jak już się podda i Morfeusz ją weźmie w obroty,to tak do godziny ósmej rano.A ja z nią,więc wstaje wyspana i w miarę w poprawnym humorze.Mogłoby być lepiej z tym nastrojem z samego rana,ale mimo przespanej nocy pamiętam wyczyny z poprzedniego wieczoru i naprawdę jest mi ciężko.Do chwili aż się maleńkie ciało zacznie kokosić i wybudzac.Wtedy delikatnie się przytulam,szepczę do ucha tajemnice a ona reaguje najpiękniejszym uśmiechem na świecie.I wtedy znowu nachodzą mnie myśli, że mogłabym się pochlastać,zostać kamikaze i w ogóle zrobić wszystko aby ten uśmiech trwał do końca świata i jeszcze dłużej.Tak,ze poranki mamy cudne.Do południa to jeszcze jeszcze,mogę powiedzieć,że mam luz,bo nigdzie się nie spieszę,nic nas nie goni.Bawimy się na macie,relaksujemy w bujaczku,nosimy na rączkach,przewracamy na brzuszek.Ogólnie udaje mi się dziecko okiełznąć a wraz z nim spreparować na raty obiadu,czy ogarnąc mieszkanie.W miare zbliżania się godziny spacerowej napięcie rośnie…Bo Riczi nie jest takim typowym słodkim dzidziusiem z reklamy czy czasopisma.Riczi jest prawdziwa i taka jak statystyczne dziecko,czyli ze swoimi humorami,złymi i lepszymi dniami i widzi mi się.I jej się ubieranie nie widzi.Matka jej jest pełna wyrozumienia,bo właśnie po niej córka tę przypadłość odziedziczyła.Jak ja nie cierpiałam się ubierać!Piersze zdanie jakie potrafiłam powiedzieć to „Dzieje mi się” a oznaczało protest na kolejną warstwę ubrania jaką serwowała mi rodzicielka.Ja staram się córeczkę ubierać mądrze.Jedna,ciepła warstwa bielizny,na to coś lekkiego z długim rękawkiem i pakujemy się  do śpiworka czy  kombinezonu.Czasami udaje się bezgrymaśnie,ale najczęściej przy ubieraniu czapki nie da się małej oszukac czy zagadać.Na dodatek od kilku dni  garderobę trzeba uzupełniać rękawiczkami.Bo zimno na naszej przewianej wsi.Jezu jak tu wieje!No i tak na spacer wyruszamy w płaczu…Mała potrzebuje co najmniej kilometra na wyciszenie się i kolejnego aby zasnąć.Tymczasem nasza najdłuższa trasa tam i powrotem tyle własnie wynosi,więc jak już prawie zasypia to jesteśmy w drodze do domu i nie daj Boże jak wózek stanie.Wtedy Riczi pokazuje możliwośći głosowe.Słychac ją chyba we wszystkich okolicznych wsiach.Żeby zapobiec to robię druga rundę.Przyznaje ,że nie lubię.Bo spacer nasz odbywa się po ubitej drodze,bez pobocza ( oczywiście tym bardziej chodnika) gdzie co 5 minut mija nas pędząca i kurząca ciężarówka.Po drodze rozkoszujemy się widokiem na lasy i łąki,ale ileż można?Na dodatej jak wiatr hula,a hula konkretnie i prawie zawsze.Najczęsciej wracamy w złym humorze,bo Riczi nie udaje się zasnąć a fakt posiadania bariery na raczkach w postacie rękawiczek uniemożliwia jej ulubioną czynność jaką jest ssanie kciuka.Potem rozbieranie się i kolejna dawka krzyków i pisków.Dalej to ja już nie chcę pamiętać,bo im bliżej do wieczora tym mała bardziej marudna i rozdrażniona.Ale co się dziwić,skoro nie śpi.Obiad szykuje  ze ściśniętym żołądkiem,jem na stojąco,albo w ogóle,do wc biegnę słysząc histerię córki,prasuje w akompaniamencie jej płaczu.
Gdy wraca tatuś bywa jeszcze gorzej,bo wtedy swój czas i  osobe musze podzielić na dwoje.Małą i Onego,z czego oboje są  bardzo niezadowoleni.Ony chciałby poczuć,ze ma żonę a nie tylko matkę swojego dziecka i domaga się uwagi.A dziecko wiadomo…Boże jaka ja jestem sfrustrowana i zmęczona.Kapiel  małej to jest dosłownie chwila luksusu.Uwielbia,jest wtedy taka wyciszona,uśmiecha się i zdaje się że delektuje.Ciepłą wodą,pianą,zapachem,pielęgnacjom jakim jest poddawana przez rodziców.Wtedy ma tate i mame tylko dla siebie.I my tacy zadowoleni.
Ale kąpiel trwa krótko,a zaraz po zaczyna się marudzenie o cycka,bo tego to wciąż jej mało.A w przerwach które jej wymuszam jest nie do zdarcia!To nie kolki czy zabkowanie.Taki charakterek.

8 komentarzy:

  1. Ale ladny, dlugo post :)
    Moglabym powiedziec "bedzie lepiej" ale nie powiem, bo jak widac coreczka charakterek ma :)
    Mysle, ze to raczej Ty z czasem bedziesz zahartowana :)
    te poranki, bezzebny usmiech, zapach dziecka to cos wyjatkowego- ciesz sie tymi chwilami, ona wynagradzaja nam wszystko i na zawsze zostaja w pamieci.
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O,tak.Staram sie chłonąć każdą chwilę,zapisywać w pamięci gesty,zachowania,zapach...Jest taka cudowna!

      Usuń
  2. Oj widzę charakterne dziecię Ci się trafiło :)) Buziaki dla Was ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak,pazurek to ona ma :) Po tatusoi chyba,bo ja to takie ciepłe kluchy.

      Usuń
  3. o ja pierdzielę trochę przerażające :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko trochę.Na dodatek z lekka przesadziłam chcąc nadać dramatyczny charakter swego wywodu :]

      Usuń
  4. Kurcze, no... Wspolczuje takiej malej delikwentki... ;) A myslalam, ze gorzej niz z Bi byc nie moglo... Ona chociaz spala w dzien. Dwa razy po raptem pol godziny, ale zawsze to cos. Dawalo chociaz moment oddechu... Tyle, ze ona potem za to budzila sie jeszcze kilka razy w nocy i domagala noszenia. Tak dla rownowagi chyba... ;)

    Hmm... Napisze, ze bedzie lepiej. Tyle, ze to "lepiej", na przykladzie Bi widze, ze jest dosc, hmm... specyficzne. Po prostu kiedys Riczi przestanie drzec sie niewiadomo o co, za to zacznie juz konkretnie pokazywac, a potem mowic o co jej chodzi. Ale decybeli jej raczej nie ubylo... :)

    Duzo sily zycze!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorsze nocki chyba się własnie zaczynają...Pocieszyłaś,nie powiem!

      Usuń