..................................................................

..................................................................

niedziela, 10 stycznia 2016

Po staremu

Witam z domowych pieleszy i jeszcze raz samych szczęśliwości w tym roku życzę.
Ja nowy rok zaczęłam nową sytuacją a mianowicie znowu objełam stanowisko menadzerki domowego ogniska.Tak jak pisałam ta robota wymagała technicznych predyspozycji,od strony teoretycznej oczywiście,bo tymi wszystkimi urządzeniami i podzespołami zarządzałam tylko w głowie i na papierku,no ale pojęcie a co najważniejsze wyobrażenie trzeba było mieć.A żeby móc coś opracowac,to trzeba było mieć wiedzę.U mnie tego zabrakło,próbowałam douczać się w domu,ale nie oszukujmy się,pewne rzeczy są nie do przeskoczenia.Tak wiec zatrzymałam się na pewnym etapie i nie umiałam dalej przebrnąc.I odeszłam w momencie chwały,zanim popełniłabym jakiś karygodny błąd.Oczywiście do końca nie byłam pewna czy dobrze robię,niestety wsparcia czy czyjejkolwiek rady nie otrzymałam i chyba jeszcze trochę pogryzą mnie wyrzuty sumienia.Praca bardzo odpowiadała mi ze względu na lokalizacje,grafik i zarobki,no ale ja z tych ludzi co umieją przyznać się do błedu i pogodzić z prawdą.Jeśli zostałabym jeszcze jeden miesiąc to pewnie skończyłoby się  tym że nie przedłużono by mi umowy na czas próbny.A po drodze narobiłabym gaf a tam nikt z nikim się nie pieścił.No ale mam tę małą pretensje do siebie,że może gdybym zaczekała ten miesiąc…
Z takiego obrotu sprawy są  tez plusy.Riczie bardzo zadowolona że matka zdegradowana do roli gospodyni domowej i matki 24 na dobę.Ony też.Tesciowa się cieszy,że wnuczka nie jest ciągana w te mrozy i że jej syn ma codziennie świeżo ugotowany obiad,wylizane mieszkanie  i wszystko na tip top.
Żeby się nie zdziwiła! Przyznam się,że pierwsze dni bolało mnie to,że z rana nie szykuje się do pracy,że znowu trzeba zostać w domu,monotonia,nuda i żygać mi się chciało na myśl o zajmowaniu się domem.Na dodatek Ony był na urlopie i codziennie mieliśmy małą wojne.O pierdoły oczywiście!
Najgorsze jest to,że w ostatnich dniach nastapił taki zwrot akcji,że dziadkowie wnuczką nie będą mogli się zajać w najbliższym czasie.Tym razem mają faktycznie usprawiedliwienie,bo spadły na nich pewne rodzinne obowiązki i dobijanie ich opieką nad Riczie było by obciążeniem i nie fair.No to z szukaniem pracy czekam do wiosny.Musze przezimować te dwa trzy miesiące i mam nadzieje ze się coś fajnego trafi.Tamtą robotę wziełam jako pierwszą lepszą.Bo była,bo miałam wielką potrzebę wyrwać się z domu,udowodnić  chyba samej sobie,że mogę i potrafię i mimo tego,ze wyszło jak wyszło to jestem z siebie zadowolona że podjełam próbę,ale tak naprawdę to od samego początku wiedziałam że ja się do tego nie nadaje.Kolejną pracę muszę wybrać taką,która swoim charakterem będzie mi pasować.Nie tylko godziny czy miejscem.Za dużo czasu i życia spędzamy w robocie żeby i tam się męczyć.A ja byłam przyzwyczajona do dobrego,bo gdy żyłam w ciepłych krajach to pracę miałam..och wymarzoną! No dobra,spodziewajcie się że za jakiś czas będę prosiła o trzymanie kciuków.
Oprócz tego to nic się nie zmieniło.Święta były przewidywalne i nudne,sylwester w troszkę zmienionym składzie i musze przyznać że fajnie było mimo wszystko.Riczątko przez okres naszego urlopu zostało odstawione od piersi.Ja zapłaciłam za to zatorem i ogromnym bólem i mała też ciężko to zniosła,i choć do tej pory przypomina sobie o cycy to jakośc naszego życia się poprawiła.Szczególnie jeśli chodzi o nocki,bo przesypiamy całe.Okres świąteczny  zdezorganizował cały nasz rytm,pore spania,drzemki i w ogóle rozpuściła mi się córa,bo ciocie wujkowie,codziennie goście albo my w gościach,noszona,rozpieszczana,głaskana i teraz weź ogarnij dzieciaka!
No może z tym jakoś sobie poradzę,albo przejdę do porządku dziennego,ale jak męża ogarnąć…?
Rozmawialiśmy,obiecywaliśmy sobie i dziecku,że wraz z nowym rokiem będziemy się starać trzymać nerwy na wodzy,nie kłocic się nie doszukiwać,ale gdzie tam!
Non stop wyrastają przed nami jakieś różnice.I żeby to były jakieś poważne sprawy to jeszcze człowiek zwiesił by głowe,powiedział „takie jest życie” i albo  się z tym pogodził albo zwarł tyłek i walczył  z przeciwnościami.A u nas to walka z wiatrakami.Bo awanturujemy się na przykład o okruchy na stole.Ech,szkoda zapełniać przestrzeń internetową historią naszych sprzeczek…
Nigdy nie robię podsumowań roku ani planów na nowy,ale tym razem szukam pomysłu na jakąś działalność w domu.Lubię się z maszyną do szycia,mam tam jakieś pomysły ale czy mój sprzęt,czas i inwencja twórcza będą na tyle sprawne żeby się przebić? Uszyłam kilka rzeczy dla Riczi,fajne,ale tak naprawdę rynek internetowy jest tak przesycony ubrankami dla dzieci,ze nie wiem…Może coś podpowiecie?

7 komentarzy:

  1. Obyś cos nowego- fajnego znalazla! I obyście się mniej z Onym kłócili! Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
  2. No coz, czasami tak bywa- wiesz, ze mozesz, ze duzo jestes w stanie ogarnac i zorganizowac- daj sobie teraz troche czasu a wiosna moze otworza sie nowe drzwi- wiesz jak jest- dzis cos sie konczy- jutro zaczyna. Trzymam kciuki za Ciebie! ciesz sie tymi miesiacami z Riczi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Odeszlas z pracy godnoscia - to sie liczy! Lepiej chyba tak niz zeby sobie potem dokladac do kompleksow, ze schrzanilam to czy tamto... :)

    A wiesz, ze teraz - zima, chetnie bym sobie posiedziala w domu? Nawet mimo, ze zime mamy bardzo lagodna, ciepla wrecz, z pojedynczymi tylko, mroznymi dniami. A jednak z blogoscia wspominam przelom 2012/2013, kiedy urodzilam Nika i do marca "siedzialam" w domu. Wtedy wcale taka radosna nie bylam, bo wiadomo, ze noworodek to nie spacerek po parku, ale teraz stwierdzam, ze chetnie wygrzalabym w domu stare kosci, wychodzac tylko na krotki spacerek. ;)

    Gratuluje odstawienia od piersi! Wiem ile mysli, dylematow i rozterek to kosztuje... Przykro mi, ze obie kiepsko to znioslyscie. Z moimi Potworami tez przewidywalam sajgon, a poszlo jak z platka...

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziekuje bardzo za odwiedziny :0 Co do pracy w domu przy maszynie powem tak-trzba miec pomysl no i wyczuc rynek,co aktualnie jest w modzie,co sie ludziom aktualnie podoba no i znalezc rynek zbytu. Z zakladaniem filry w Polsce nigdy nie bylo latwo, teraz to juz wogole klody pod nogi rekodzielnikom rzucaja ale moze jednak warto sprobowac? Przeszukaj internet pod katem inspiracji,moze Ci cos wpadnie w oko,olsni Cie. A kciuki trzymam juz teraz , a co ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. O maszynę i ja bym chciała i na niej coś wyszywać i dopieszczać :)
    Masz rację, rynek jest przesycony. Tylko, że rynek jest przesycony wszystkim i gdybym ja tak samo myślała to nigdy nie otworzyłabym firmy, która była moim marzeniem. Trzeba próbować, walczyć i jeszcze raz próbować :)

    OdpowiedzUsuń
  6. o nie szycie to jest jakaś masakra to nie dla mnie. Ale faktycznie jak umiesz i lubisz to może być niezłe zajęcie.

    Praca raz jest a raz nie ma. Dobrze, że spróbowałaś i teraz wiesz, że w każdej chwili dasz sobie radę i znajdziesz kolejną. To jest ważne taka świadomość władzy i panowania nad własnym życiem i losem :)

    A Twojego męża to nie wiem jak ogarnąć .... ehhhh

    OdpowiedzUsuń