..................................................................

..................................................................

niedziela, 20 lipca 2014

Mijające dni

Jednej z nocy,gdy Córek urządziła sobie maraton jedzeniowy,wykorzystałam sytuacje i wzieło mnie na wspominki.Przeczytałam na wyrywki „Na rozstaju dróg”  Czytałam o swoim życiu niedowierzając,że jest to prawdziwy scenariusz.Nie raz przyłapałam się na zdziwieniu a potem konsternacji i retrospekcji wydarzeń…tak,to jednak mój życiorys.Końcówkę przeczytałam analitycznie,post w post,delektując się każdym słowem i wspomnieniem.Jak dobrze,że mam tego bloga,bo pamięć ludzka,a moja szczególnie,nie jest niezawodna.Ostatni rok mojego  istnienia przypomina niemalże sielankę i można pomyślec,że ta prawda jest naciągana.Nie do konca…Po prostu siłą rzeczy,tak zmieniło się moje postrzeganie świata i nastawienie do życia,że tych gorszych spraw nie zauważałam.To nie tak,że działałam wybiórczo i nakreślałam tylko te lepsze dni,robiłam to nieświadomie,bo dopadła mnie taka afirmacja życia,że nawet to,co kiedyś urastało do rangi dramatu, ostatnio nie robiło na mnie wrażenia.Bywało niefajnie,bo chociażby moje pożycie z rodziną męża pozostawia wiele do życzenia,czy tez nasza sytuacja finansowa.Polało się trochę łez,raz,że hormony ciążowe,dwa,że znalazłam się w obcym mieście,wśród obcych i niekoniecznie przychylnych mi ludźi a trzy,że nawet moje małżeństwo,okraszone takimi staraniami ,nie jest idealne.Wciąż mamy gorsze dni,nadal potrafimy się kłocić,czasami wypływają stare sprawy i nie zawsze zgadzamy się co do nowych…A przy akompaniamencie teściów,ich rad i zbytniego angażowania się w nasze życie,to różnie bywa.Jest jednak zauważalny plus.Kłocimy się inaczej a godzimy znacznie szybciej.Bałam się,że pojawienie się dziecka pogorszy nasze układy.Tutaj wstawię znane „Nie mów hop,póki nie przeskoczysz” i nadmienie tylko,że jest inaczej.Nie gorzej i nie lepiej.Nieporównywalnie.Wielki przełom jednak przed nami.Już niebawem czeka nas przeprowadzka na tak zwane „swoje”  a tym samem zmierzymy się kolejny raz z nową rzeczywistością.Strach towarzyszy mi przez całe życie…kiedyś bałam się o tyle rzeczy,od niedawna doszedł do tego niepokój o córkę a teraz dołącza nowy…przeraza mnieto,że dopadnie nas proza życia.Stos rachunków do zapłacenia,przesolona zupa czy nieodśnieżony podjazd do domu.Ony ciężko pracuje,ja zajmuje się tylko domem i stawiane są mi wymagania abym robiła to idealnie a oko rodzinki bacznie obserwuje.Sama stawiam sobie wysoka poprzeczkę  a ze jestem perfekcjonistka to nie ma mowy o niedociągnięciach i zaniedbaniach,ale niecierpie robić niczego pod nadzorem.Sama potrafię się upilnować! I nie wiem jak to będzie ze wścibską  szwagierką ,która ingeruje we wszystko.
Jedna akcje pod tytułem „awantura” mamy już za soba,jednak nie nauczyło to drugą strone niczego…. Wciąż wchodzi bez pukania i z buciorami w nasze Zycie.I to ostatnie zdanie należy rozumieć w dwóch wymiarach:dosłownym i przenośnym.

4 komentarze:

  1. Kochana, bo tak to już w życiu jest - gdy sinusoida jest w dole, to choćby trudności mimo, że nie najcięższe urastają do problemu nie do przejścia, a gdy jest na górze, to nawet trudne sprawy wydają się łatwe do rozwiązana lub wręcz nieistotne. Wiesz, zanim zamknęłaś tamtego bloga też ostatnio go przeglądałam i zauważyłam jak wiele się zmieniło w Twoim życiu. I życzę Ci żeby cały czas było tak jak teraz ! A sprzeczki, kłótnie - to jest nieodzowne w każdym związku. A sama widzisz, ze teraz jest inaczej :) Buziaki dla Was wielkie !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma malzenstw doskonalych. Zawsze beda jakies klotnie, wazne, zeby nie bylo niedomowien. :) My ostatnio przechodzimy jakis cichy kryzys. Niby sie nie klocimy, ale oddalamy sie od siebie... Ech, jakos to bedzie...

    Mysle, ze przeprowadzka na "swoje" wyjdzie Wam na dobre. Uwolnisz sie wlasnie od ciaglej inwigilacji rodziny Onego. Bedziecie mieli swoje male gniazdko, w ktorym zycie bedzie sie toczyc juz na Waszych zasadach. A tesciow jak nie bedziesz chciala, nie wpuscisz za prog, hehe!

    OdpowiedzUsuń
  3. ja nie wracam do swoich starych wpisów no chyba, że czegoś konkretnie szukam :) ale po Twoim przykładzie widać, że jak się chce i włoży sporo pracy to można wszystko poukładać nawet mocno nadwerężone puzzle :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że po przeprowadzce na swoje będzie wam o wiele lepiej, mam nadzieję że odsapniesz od wtargnięć szwagierki i "życzliwych" słów jego rodziny.
    Chciałabym aby było Tobie tam jak najlepiej.
    W razie problemów, jak chcesz się wygadać, wypisać, możesz dzwonić pisać o każdej porze dnia i nocy :) :*

    OdpowiedzUsuń