..................................................................

..................................................................

czwartek, 24 lipca 2014

Nowa szkoła

I przyszło mi na starość znowu zaliczać szkołę.
A wszystko za sprawą małego,ubranego na różowo ludka.
No więc w przeciągu ostatniego miesiąca zaliczyłam kursy:

Szkoła życia.
Bo nie jestem już panią swojego losu.W dużej mierze określa go to maleńkie stworzenie,które dyktuje mi nową codzienność i zamienia dzień na noc i odwrotnie.Od miesiąca jestem odpowiedzialna za nas obie a myślec musze przede wszystkim o córce.Osoba własna spada na dalszy plan.

Kurs cierpliwości.
Nigdy,przenigdy nie pomyślałabym,że mam takie pokłady.Spokoju,cierpliwości,ciepła i dobroci.Najbardziej zaskoczyło mnie to,że wyprowadzić mnie z równowagi nerwowej jest ciężko.Oczywiście jeśli prowokatorem sytuacji jest moje dziecko,bo z innymi to różnie bywa.I tak gdy mała osika ledwo co przebraną pieluszkę albo podczas przewijania zafajdaczy trzy pod rząd,lub gdy akurat kupkę robi do wanienki w której się kąpie,to jestem ostoją spokoju i cierpliwosći.Potrafi też ssać kilka godzin.Nie przesadzam.Pozwala tylko na chwilę przerwy,która wykorzystywana jest na zmianę piersi z lewej na prawą.

Surwiwal.
Tak,posiadanie dziecka to prawdziwa szkoła przetrwania.Jesz sporadycznie.Zazwyczaj wtedy gdy akurat nie karmisz,nie przewijasz,nie kąpiesz.Ewentualnie można na spacerze lub gdy dziecko płacze jeszcze na tyle słabo,że jesteś w stanie coś przełknąć bo odgłos jego płaczu nie zaciska Ci gardła.A jak jesz,to nie na to czego pragnie Twoje podniebienie tylko to na co pozwala Ci nierozwinięty jeszcze układ trawienny  pociechy.Oprócz kwesti jedzenia nalezy wspomnieć tez o rozwijaniu się niesamowitych zdolnosci organizacyjnych i manualnych.Na przykład aby wyjść z domu do sklepu czy na spacer,trzeba to bardzo dobrze rozplanowac i jeszcze lepiej rozegrać.Jak wybierałąm się na zagraniczne wojaże to było prawie tak samo.Trzeba opracować co jak i gdzie zapakować.Bo już nie wyjdziesz z domu z mini torebeczką przewieszoną przez ramię,pasującą do reszty stroju.Teraz to łądujesz pieluchę,albo dwie,chusteczki higieniczne,chusteczki nawilżone,pieluchę tetrową,kocyk,parasol do wózka,czasami też dla siebie,buteleczkę z herbatką,ubranko na zmianę w razie czego.A "w razie czego" występuje czesto.No wiec jedną trobę,ta wózkową masz wypełnioną tak,ze nie dopniesz suwaka i wtedy uzupełniasz swoją.Jak mówiłam maleńka nie wchodzi w grę.Bo trzeba zabrac coś do zjedzenia,gdyż spacer czy wyprawa do sklepu to czas który nalezy dobrze spożytkować,zjeść,napić się,dotlenić,spotkac ludzi,obejrzeć czy są promocje na pieluchy a jednocześnie tak manewrowac wózkiem,co by w żadną dziurę chodnikową nie wpasć.Albo omijać krawęzniki.No więc chodzenie slalomem to kolejna specjalność kazdej matki.

Testy wytrzymałośćiowe.
Do nich zaliczę:Spanie na raty,czyli na jedną noc przypada łącznie 3 godziny snu w najlepszym wypadku.Nocne karmienie,to znaczy pozycja siedząca z maleńkim brzdącem uwieszonym przy piersi przez jakąś godzinę,co obciąża kręgosłup.Potem noszenie w pionie przez następne dziesięc minut,żeby się odbiło a następnie płacz,bo kolka dolega.Przy tym wszystkim należy odpierać ataki męża,który do pracy chodzi i marudzi,że spać w nocy nie dają.Wnoszenie i znoszenie dziecka w nosidełki wazącym kilka kilogramów z czwartego piętra.Targanie stelaża wózka z i do bagażnika samochodu o wadze 11 kg.

Oprócz tego nauczyłam się;
pisac jedną ręką na klawiaturze laptopa
robić makijaż jedną kończyną łacznie z cieniami i kreską na powiece górnej
brac prysznic w dwie minuty
A oswoiłam z
niekoniecznie idealnym wyglądem własnym poza domem
brakiem kolorowego lakieru na paznokciach

Więcej nie napisze.Nie żeby nie było o czym,tylko że czas wracać na zajęcia praktyczne  na kursie zwanym ''matka"
Ciąg dalszy nastąpi!

6 komentarzy:

  1. Samo zycie :)
    Nowe perspektywy :) ale zapewne nie zamienilabys tego wszystkiego ;) bo bycie mama to cos wyjatkowego!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dostalas sie na najtrudniejszy uniwersytet swiata. Ale za to czeka na Ciebie dyplom z tytulem "Mama"! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A to wszystko jest okraszone tak wielka dawką szczęścia, że można wszelkie te trudy znieść bez problemu :) Przecież to widać, że ten bąbel jest dla Ciebie całym światem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. uffff czcionka poprawiona dzięki :)

    Co do wpisu to dla niewtajemniczonych w dzieci w sensie dla mnie .... lekko albo i nie lekko przerażające :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj Kochana, pewnie jeszcze kilka innych szkół za nim Mała skończy 18 lat przejdziesz ;)) Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. hahaha :)
    wybacz kochana.... ale przypomniałaś mi czasy, kiedy potrafiłam zasnąć w każdych warunkach, byle na 5 min powieki zamknąć. Też miałam takiego ssaka co jak się przyssał to ssał i ssał i ssał :)
    Człowiek nawet nie wie, ile jest w stanie nowych rzeczy się na takich kursach nauczyć!
    Powodzenia! To najlepsza szkoła jaka mogła Wam się przytrafić! :)

    OdpowiedzUsuń