..................................................................

..................................................................

środa, 10 września 2014

90/10

Mając na uwadze tytuł bloga i moje milczenie można by wnioskować,że tego ciągu dalszego nie ma…
Nie no,jestem,żyje i mam się niemalże idealnie.Tak w 90 procentach.
Ja wiem,że mogło się już znudzić to pisanie o cudzie macierzyństwa okraszane słodkimi epitetami i rózową trzcionką ale co poradzić skoro to stało się moim całym światem.
Kiedyś denerwowały mnie blogi w których głowne skrzypce grały nowo narodzone dzieci a teraz sama o mały włos nie jestem autorką takiegoż.
O mały włos,tylko dlatego ze nie piszę,gdybym była aktywniejsza to zapewne każdy post byłby dedykowany mojej słodkiej pocieszce.
Tyle że ktoś,kto zna moją historię i doświadczenia nie powinien się dziwić,ze zupełnie zbzikowałam na punkcie swojej córeczki.Przecież to wyczekany  i upragniony cud.Do tego niespodzianka.
A zaskakuje każdego dnia włącznie od momentu swojego poczęcia.Codziennie mam zaskoczoną mine tak jak tamtego listopadowego dnia gdy zobaczyłam dwie kreski na teście ciążowym.
Pare dni temu pokazała,ze potrafi się świadomie uśmiechać.Na następny dzień zrobiła to głośno,radośnie gugając.Innym razem dała pokaz swoich fizycznych zdolnośći  i chwaliła się jak potrafi być elastyczna i silna.
Rozpaznaje już głosy i twarze,szczególnie wyjątkowo reaguje na mamę.Zwróciła uwagę na zabawki,ma już swoją ulubioną ale resztą  ślicznych kolorowych grzechotek i maskotek też nie gardzi.
Prawdziwa kobieta z mojej maleńkiej!Lubi się stroć i przebierać kilka razy dziennie.Ubranko noszone kilka godzin szybciutko eliminuje.Przeciekiem z pieluszki albo z buźki.Do tego wszystkiego urodzona modelka.Pozowanie ma we krwi.Niezaprzeczalnie po mamusi.Z urodą na szczęście poszła w babcie ( moją mamę) i jest przecudna.
Intelektem na pewno nie odstaje,bo szybko łapie wszelkie nowinki i jest ciekawa świata.Już teraz potrafi dostać czego chce.Przebiegła i uparta.
Żadnej matki nie zdziwi ten post,bo one rozumieją że swoje własne dziecko to jest naj!
Gorzej z tymi,którzy nie znają się jeszcze w roli rodzica..moga posądzić mnie o zarozumiałość.
Mam nadzieje,ze to tylko kwestia czasu i przyjdzie taki moment,że poznacie jak to jest.
Te 10 procent których brakuje na początku posta to są sprawy niezwiązane z macierzyństwem.
Po troszku doskwiera mi samotność….
Czyli w tej kwestii niewiele się zmieniło i co gorsze nie zanosi się na poprawę.
Bo,w nowym miejscu zamieszkania na poznanie kogoś szanse spadły do poziomu zerowego a relacje z rodziną Onego stają się co raz bardziej oziębłe.
Nie będę zwalać winy na druga stronę,sama się do tego przyczyniłam.Tyle że to dla mojego dobra.
Szwagierka chciałaby żyć naszym życiem,wejść nam na głowe i zabrać rękę po tym jak daliśmy jej palec .Zresztą,wszystkie powiedzenia razem wzięte nie oddają tego z jakim impetem wkroczyła w nasze życie od chwili zamieszkania w nowym domu.Żartowała,że jako jedyna sąsiadka i członek rodziny ma do tego  podwójne prawo.I przez miesiąc z niego korzystała.Tyle wytrzymałam ku swojemu zdziwieniu.I wiem że to nie koniec,bo już raz było podobnie.Burza szybko minie i znowu zaświeci słońce.Dla niej.A że skarży się teściowej jaką ma niegościnną synowa to i ta postanowiła interweniować.Doszła do wniosku że najlepszym sposobem będą niezapowiedziane wizyty,krzątanie się po moim domu jak po muzeum,łacznie z dotykaniem i wnikliwym badaniem eksponatów oraz z komentarzami co by ona i jakby ona na moim miejscu zrobiła,pomyślała,żyła.No i cierpliwośći mi w końcu zabrakło.Jednak resztki dyplomacji zachowałam i skonczyło się jako tako z mojej strony.Bo dwie panie są mocno urażone i oburzone że mam inny plan na swoje życie niż goszczenie ich codziennie w swoich progach i wysłuchiwanie ich rad oraz pomysłu na przetrwanie.

6 komentarzy:

  1. Pamiętam pierwszy głośny śmiech mojej Emilki... Tak długo na to czekałam. Takie ''doznania'' to najpiękniejsze chwile.
    Trzymam kciuki za Ciebie - by ''burza wokół'' szybko minęła.

    OdpowiedzUsuń
  2. na razie jeszcze mnie nie zanudzasz :D

    OdpowiedzUsuń
  3. I bardzo się cieszę, że Twoja cierpliwość wreszcie się skończyła :) Nareszcie będziesz miała swoje życie, a nie czyjeś stąpanie w nim brudnymi butami. Wiem jak to jest jak człowiek chce mieć odrobinę swojego życia i prywatności, bo sama mam podobną sytuację na co dzień. Codziennie zachodzi do nas szwagierka z dziećmi, czasem po prostu mam dość bo akurat nie mam ochoty nikogo słuchać, do nikogo mówić, a tu bach... Ale my nie mieszkamy jeszcze sami... tak na prawdę może ona przychodzić do reszty domowników... ale nie zmienia to faktu, że nie mogę doczekać się czasu, kiedy będę miała swój dom i swoje życie w pełni, tylko swoje, nasze :)
    Dzielna jesteś i jeśli marzysz tak jak ja o skrawku swojego życia i swojej prywatności to bardzo dobrze postąpiłaś!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze, ze jestes asertywna i dalas obu paniom jasno do zrozumienia, zeby pilnowaly wlasnego zycia. Przynajmniej na jakis czas... ;)

    A z dziecmi juz tak jest, ze przejmuja nasze zycie we wladanie. Moj blog to tez 99% Bi i Niko. :) Ale pewnie w miare jak beda rosli, bedzie sie to pomalu zmieniac. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj nareszcie tu dotarlam :) Po urlopie mialam duzo na glowie i wiele zaleglosci blogowych- ale nadrabiam :)
    Pozdrawiam i wszystkiego dobrego zycze! A forme bloga- rozumie- dziecko to jednak CUD!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaznawaj szczęśliwych chwil z dzieckiem jak najdłużej...bo przyjdzie czas ,ze wyfrunie:):) Jak moje....jest dorosły, daleko....Miłość matki to skarb:):)
    I żyj swoim życiem!!!
    Serdeczności zakochana mamo:):)

    OdpowiedzUsuń