..................................................................

..................................................................

poniedziałek, 29 września 2014

Czekam na lepszy czas..

W sumie mogłabym wszystko zwalić na trudne warunki techniczne…Bo po pierwsze przeprowadziliśmy się w miejsce gdzie diabeł mówi dobranoc ,po drugie nasz Internet zasięg przy dobrych wiatrach ma wątpliwy a po trzecie mój wysłużony laptop co raz cześciej szwankuje i chyba czas się z nim pożegnać.No ale miedzy Bogiem a prawdą to przyczyną mojego rzadkiego pisania jest coś innego.Nawet nie chodzi o brak wolnego czasu czy weny.Bywa,ze mam pomysł na post,a przede wszystkim potrzebę pisania,ale boję się.Boję się że jak napiszę to co naprawdę myślę i czuje,to dam początek narzekactwu.I czekam na lepszy czas…
Bo nie jest kolorowo…Gryzę się w swojej samotni z hormonami,narzucającą się szwagierką,wścibską teściową,nierozumiejącym mężem.Martwie się brakiem perspektyw zawodowych,guzem  na mojej nodze,przyszłością Riczi.
Zupełnie niedawno uświadomiłam sobie,ze tak już zostanie…że już jakiś diametralnych zmian w moim życiu nie będzie i dotarło do mnie,że się zestarzałam i żadne tam wzloty i upadki się nie szykują.
Długo byłam wolnym ptakiem.Zagranica i mój stan cywilny a także związek jaki prowadziliśmy z Onym przedłużał nam młodość.Na dodatek miejsce w którym żylismy..tam daty nie miały znaczenia.Nie czuło się upływającego czasu.To była jakby inna rzeczywistość.Dopiero teraz rozumiem jakie to było szczęście tam się znaleźć i przeżyć to wszystko.Nie raz wspominał z łzami w oczach,czym bardzo irytuje Onego.Ale nie potrafię inaczej…nie wyrzeknę się tych uczuć i wspomnień.Jestem wdzięczna losowi za to co mam teraz,modlę się płacząc abym nauczyła się bardziej doceniać,ale jednocześnie tęsknie za tym co było.Za tą beztroskością,za afirmacją życia spotykaną na każdym roku,za śłońcem,uśmiechem przechodniów.Za chaosem który panował wszędzie ale był tak mile widziany i pasujący do reszty.Za praca,w której byłam lubiana i szanowana.Dla wielu  to paradoksalne,że nazywam tamto miejscem moim domem.Że czułam się tam jak u siebie i na miejscu.Ony się denerwuje gdy mnie zbiera na wspominki,nie mam z kim o tym porozmawiać.Gdy dzwonią do mnie koleżanki czy szefowie wtedy mogę wyrazić swoją tęsknotę w kilku słowach..To niesamowite ale czuje się przez nich kochana,bo przeciez nawet z rodziną nie mam tak czestego kontaktu jak z nimi,a już na pewno nie łaczą mnie takie relacje.Wiem,ze jestem mile widziana,wspaniale jest słyszec za każdym razem,ze moja posada wciąż i zawsze na mnie czekają.Nie skłamię jak napiszę,że mam nadzieje że kiedyś wrócę do tamtego zycia.Bo ja mam chyba wedrówkę i tułaczkę we krwi…Kiedyś narzekałam,ze czas zakotwiczyć mentalnie i fizycznie,a teraz gdy słało się to faktem jestem przerażona.Że jak to..tu i w ten sposób na zawsze?Bez niespodzianek i odkrywania nowych wrażeń?Cudownym wyzwaniem jest macierzyństwo,ale mi to nie wystarcza.Wydaje mi się że to także wina tego osaczenia ze strony rodziny Onego.Może chca dobrze narzucając się ze wszystkim ale mnie to niesamowicie ogranicza.Powinno być oczywistym dla wszystkich,ze skoro mieszkam na zadupiu to wyprawa chociażby do super marketu jest dużą odskocznią od rzeczywistośći,ze należy mi się chociażby taka forma wyjścia do ludzi..ale nie!Teściowie zrobią mi zakupy i przywiozą!A ja mam dziękować bo przecież darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda!Zgoda,ale czy nikt,a w tym Ony,nie widzą ze zamknięta na głuchej wsi wariuje?Że w połączeniu z moimi szalejącymi w połogu hormonami jest to mieszanka wybuchowa?Nie,nie widzi…ale to,że jestem niewdzięczna i wredna to zauważa.Tłumaczenia,ze mam inne potrzeby nic nie dają..On mnie nawet nie słucha.Za to na słowa rodzinki uszy ma otwarte i do każdego się dostosowuje.Tak,bywam zazdrosna.Ale co ma czuć żona,kiedy widzi męża stawiającego na pierwszym miejscu swoją matką,potem siostrę cioteczną a na końcu mnie?A ja nie mam konkurencji wpisanej w charakter,nie usiłuje się pokazać,tylko pocichutku odsuwam.I tak mi cholernie przykro…Pewnie powinnam zawalczyć,ale jestem już zmęczona.Tyle czasu walczyłam o ten związek,tyle lat…Już nie mam siły.Koncentruje się więc na dziecku i co raz bardziej zamykam w swojej skorupce.

6 komentarzy:

  1. Kochana, dobrze że piszesz. Możesz narzekać. Pieprz te głupie internetowe mądrości i narzekaj, jeśli Ci źle. Możesz. Masz prawo do baby bluesa. Rozpieść siebie. Pisz, pisz, pisz, ale proszę namiłybóg, nie koncentruj się na dziecku. Skoncentruj się na sobie. Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana, nie wiedziałam że masz w sobie takie uczucia... Słuchaj, jak chcesz to możesz pisać do mnie, dzwonić, o każdej porze dnia i nocy. Może nie mam dziecka, nie mam męża, ale mam bardzo podobne odczucia związane z życiem, z wątpliwościami, podobne potrzeby, więc wyżalić się mi to nie powinien być dla Ciebie problem. Nie powiem że robisz dobrze koncentrując się tylko na dziecku, bo przecież powinniście tworzyć rodzinę, powinno być dobrze, a nie jest. Wydaje mi się, że w takim układzie możesz być coraz bardziej samotna... A to nie o to chodzi w tym wszystkim. Trzeba dążyć do szczęścia a nie ma odwrót..

    OdpowiedzUsuń
  3. Kazdy z nas jest inny i nie masz obowiazku myslec tylko o dziecku- mysle, ze dobrych rad Ci nie dam...bo nigdy nie bylam w takiej sytuacji...sciskam mocno, moze jutro wyjdzie slonce?! :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Simera, ale przeciez gdzie masz sie wyzalic, pomarudzic i pok**wowac (jesli trzeba) jak nie na blogu??? ;)Szczegolnie, ze malzonek, jak widze, nie potrafi sie za bardzo wczuc w Twoja pozycje...

    Kochana, moge Cie tylko pocieszyc, ze czesc z tego kiepskiego samopoczucia to zapewne po prostu hormony i to ze Riczi nadal jest malutka, a przez to Ty malo "mobilna". Kiedy czytam moje wpisy z pierwszych miesiecy zycia Nika, teraz zadaje sobie pytanie "az tak zle bylo?". Bo serio, ale nie pamietam... :)
    Sytuacji z tesciami wspolczuje. Moi sa daleko, ale za kazdym razem jak przylatuja, czuje sie dokladnie jak Ty. Maz stawia na pierwszym miejscu swoja rodzinke, a moje obiekcje traktuje natychmiast jak atak na nich. :/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też myślę, że ten blog to odskocznia i pierwszy filtr. Pisz tutaj wszystko, co w danej chwili krąży w Twojej głowie, niech to będzie pierwsze ujście. Ono pozwoli Ci uporządkować myśli i .... będzie fundamentem do dalszych decyzji. zobaczysz.

    OdpowiedzUsuń
  6. wszystkim zdarzają się dni lepsze i gorsze nikt nie ma zawsze z górki. A faceci tak już mają, że czasem nie widzą tego co jasne i oczywiste albo na wyciągnięcie ręki. Oni są stworzeni inaczej niż my :)

    OdpowiedzUsuń