..................................................................

..................................................................

wtorek, 2 lutego 2016

Historia nieprawdziwa ( re )

Prawdę mówiąc zamiast wczorajszego postu powstał inny,bardziej szczegółowy,z naciskiem na to co działo się te 11 lat temu w kazdym szczególe,ale przyszedł taki moment,że nie mogłam już wspominac i pisac dalej..
Retrospekcja wydarzeń byla zbyt bolesna.Na dodatek okazało się,że pamiętam wiecej złych chwil a przeciez wiem,ze tych dobrych było znacznie wiecej.I musiałam je w sobie obudzić...
Odgrzebałam wiec post sprzed kilku lat,z "Rozstaju dróg" i przenosze go tutaj ( troszkę okrojonego) ,jako ze tamto miejsce zamknięte na siedem spustów.
Polly,juz to przerabiałaś ;)

Onego poznałam,gdy byłam w związku z Mariuszem.Był wtedy z Natalią.Pamiętam,mineliśmy się wtedy na uliczce przy plaży a panowie się pozdrowili.Okazało się,że jesteśmy prawie sąsiadami..Niby nie zrobił na mnie wrażenia ale szczególnie wyraźnie wspominam tę chwile.Po pewnym czasie doszło do spotkania w towarzystwie. Pamiętam jak przez mgłe tamten wieczór…raziło mnie zachowanie Natalii, Mariusz wyjątkowo zachował fason i nawet za dużo nie wypił..ale doskonale wkodowała mi się myśl,że ani ja ani Ony tam nie pasujemy.Ony uważał tak samo,ale powiedział mi to kilka lat później.Na okres kilku miesięcy kontakt się urwał…przynajmniej mój z Onym,bo z Natalią widywałam się co raz cześciej,aż się zaprzyjaźniłyśmy.Na tyle na ile można na emigracji.Były wspólne wypady na kawe,zakupy,zwierzenia i plotki.Nie opowiadała mi o Nim,raczej o facetach z którymi spotykala się za jego plecami.Umówiliśmy się kiedyś na wspólną kolacje.I znowu przeszyła mnie myśl,jak oni do siebie nie pasują.Natalię lubiłam,nie oceniałam po stylu prowadzenia się.Nie przeszkadzali mi jej faceci na boku ani bardziej widoczne romanse.Moje pożycie z Mariuszem też zostawiało wiele do życzenia…jego rozmazana przeszłość powolutku nabierała kontrastu a tajemnice zostawały rozpracowywane przy każdym kieliszku.W sumie trwało to krótko,biorąc wszystko pod uwagę niecałe półtora roku.Nie było mi żal.Tylko od chwili gdy groził mi nożem,przy pierwszej próbie rozstania,zaczęłam się bać.Druga taka akcja miała miejsce,gdy odejście miałam opracowane w szczegółach.Nie byłam jednak na nie gotowa technicznie.Musiałam jednak tej nocy wyjść z domu a wrócić zamierzałam tylko po swoje rzeczy.Zapukałam do drzwi polskich znajomych,wiedząc,że prawdopodobnie Natalii nie ma w domu.Wiedziałam też że jest tam tylko jedno łożko i dwa fotele,na których nie da się spać.Oraz mężczyzna,który kilka dni wczesniej  zażartował poważnym tonem „bylibyśmy fajną parą" ale jednoczesnie miałam poczucie,że tam będe bezpieczna,nic ze strony Onego mi nie grozi,że mogę na niego liczyć i nie będę za nic oceniana.Pół nocy spędziłam na siedząco w fotelu,potem Ony wylądował na podłodze a ja w jego łóżku.Następny dzień był początkiem ery zmian w moim życiu…zerwany związek,zmiana mieszkania,pracy,przeprowadzki na drugi koniec miasta.Zerwałam kontakty z każdym,kto znał Mariusza…musiałam się odciąć.Z tamtej nocy nie robiłam tajemnicy przed koleżanką,dowiedziała się w szczegółach choć tak naprawdę mało ją to interesowało.Nawet żartowała,że powinniśmy wykorzystac sytuację,bo uważa że do siebie pasujemy a ich związek jest już tylko formalnośćią i od dawna nic oprócz wspólnego mieszkania ich nie łączy.Rozstali się dosyć szybko po tym i  w ten sposób urwały się relacje między mną a Onym na jakiś rok.Nie pamiętam jak na siebie wpadliśmy,ale nigdy nie zapomnę jaką troską otoczył mnie na tym spotkaniu, po tak długim czasie.Byłam już wtedy ze Stefano,który miał troszkę konserwatywne podejście do spraw damsko męskich ,więc spotykałam się z  Onym potajemnie.Trwało to jakieś półtora roku,umawialiśmy się średnio raz na miesiąc i wtedy czułam,że mam prawdziwego przyjaciela.Powierzałam mu swoje smutki i intymne sprawy,opowiadałam o przejściach z facetami,radziłam w osobistych sprawach.Był nieśmiały i małomówny.Wolał słuchać a gdy miałam problemy pomagał i przytulał.Kupował mi pluszowe miśki i żelki . ( Dziwne,bo chyba nie lubię żelek ) Zabierał do kina albo polskiej knajpy.Każde spotkanie było wyczekane a potem długo wspominane.Potem zaczęło dziać się źle…Stefano nie okazał się mężczyzną mojego życia a ja w wirze problemów zaniechałam spotkań z Onym.W tamtym okresie wyjechałam też na dłużej do kraju i zanim się obejrzałam okazało się,ze to już kilka miesięcy jak go nie widziałam.Przeżywałam kolejny trudny okres w życiu…znowu trafiłam na nieodpowiedniego,delikatnie mówiąc faceta i robiłam wszystko,aby wyrwać się z tego związku.Umówiliśmy się.Znowu w tajemnicy.Zabrał mnie wtedy na kolacje a potem potańczyć do klubu.Skonczyło się na tym,że dostał ode mnie w twarz,bo na chwilę zapomniał o tym,ze jestem tylko jego koleżanką.Ze Stefano było co raz gorzej…czulam się więźniem w tym układzie,na tyle,ze bałam się odejść.Pamiętam strach,presje,sceny zazdrośći,kłotnie i groźby,ale to,ze musze uciec nie wychodziło mi z głowy.Był weekend,Stefan  w delegacji a ja się nudziłam..W ramach przeprosin pozwoliłam się zaprosić Onemu na obiad.Poza tym stęskniłam się,jak za bratem…Czułam to tak mocno,że nie omieszkałam mu powiedzieć.Zdziwił mnie zawód w jego oczach,tak samo jak słowa jego pożegnania po udanym spotkaniu.Wracał na stałe do kraju.
Wybuchło gorące lato a ja wraz z nim,chciałam je przezyć po swojemu i ze Stefano postanowiłam zrobić krótkie cięcie.Nie obyło się bez dramatu.Ale tego nie chce wspominać.Musiałam po tym wszystkim odpocząć i wyjechałam na urlop.Był koniec sierpnia..rozkoszowałam się w cieniu plażowych palm,bujając w hamaku..chyba przysynałam przy jakiejś książce Carrolla.Ze słodkiej nirwany wybudził mnie dzwięk telefonu,ale nieznany numer nie pobudził moich zmysłów.Odpowiedziałam rozespanym głosem a w słuchawce usłyszałam kojące słowa Onego.Rozmawialiśmy krótko,On jest zawsze zwięzły ..O tym,ze jest mu w kraju dobrze,że szybko się przystosował a póki co odpoczywa.Ja też miałam mu do zakomunikowania,ze S to już przeszłość,co go ucieszyło,bo szczerze się o mnie martwił.Pozegnaliśmy się czule,jak siostra z ukochanym bratem.Powrót z wyspy na kontynent był dosyć bolesny,bo znowu zaczynałam wszystko od nowa.To już drugi raz uciekałam przed facetem i znowu musiałam zmieniać prace,mieszkanie,znajomych.Jednak nie ma rzeczy niemożliwych i tym razem też spadłam na cztery łapy.W pewne wrześniowe popołudnie,dzwonek komórki zakomunikował mi,że Ony pragnie ze mną pokonwersować.Tak konkretny nie był nigdy.Bo po zwięzłym wstępie oznajmił mi,że tęskni i zapytał czy przyjechać.Nie zaskoczyło mnie to.Nie musiałam się w ogóle zastanawiać.Odpowiedziałam tak jakby to było pytanie którego się spodziewałam..na które tak jakby byłam przygotowana.A przecież nigdy nawet o tym nie myślałam….Powiedziałam „tak” a On się rozłączył.Po tygodniu stał w moich drzwiach.Nie musiał nic mówić.Ja też milczałam.Szkoda było naruszać tę piękną chwile słowami.

9 komentarzy:

  1. Dużo przeszłaś i przeżyłaś, ale dobrze, że na reszcie wszystko Ci się ułożyło i masz takiego faceta na jakiego zasługujesz.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiele się w Waszym życiu wydarzyło, niekoniecznie dobrego. Mam nadzieję, że teraz będzie już tylko dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, już to chyba czytałam, ale początek mieliście naprawdę niesamowity, aż dziw, że potem były takie schody :( le Wy chyba jesteście dla siebie stworzeni !

    OdpowiedzUsuń
  4. Sama wiesz, ze po takich przejsciach, historii jak z romansu musicie dalej isc- wspolnie!! trzymym kciuki i zycze sil i milosci - nawet bez sloneczka!! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Warto pielegnowac dobre wspomnienia,zeby w takich momentach zwatpienia i zepsucia rutyna, wyciagnac je na wierzch i na nowo je smakowac:) Piekna historia-zupelnie jak rozdzial dobrej ksiazki:)

    OdpowiedzUsuń
  6. ehhhh ... faktycznie już to przerabiałam ale to mi nie przeszkadzało raz jeszcze to przeczytać :D

    Niezła z Ciebie łamaczka serc mamuśku :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękna opowieść ☺ Aż chciałoby się jeszcze i jeszcze..

    OdpowiedzUsuń
  8. Życzę by już droga była wspólna i prosta

    OdpowiedzUsuń
  9. Wasza historia mogłaby posłużyć za bazę do jakiegoś filmowego scenariusza - a ja na pewno siedziałabym w kinie w pierwszym rzędzie i wyła ze wzruszenia wniebogłosy ;)

    OdpowiedzUsuń