No,jakby jestem.Pewnie znowu na chwilę.Przy okazji pożyczę wszystkiego co najlepsze w 2019.
Tak dawno nie pisałam a nawet nie czytałam blogów,że wejście i załapanie jakby to ugryźc zajeło mi małą chwilkę.Nie,żebym była aż tak zalatana..broń Boże.
Wszak wstaje dopiero o piątej, od siódmej zero zero zaczynam zywot człowieka poczciwego i orka przez godzin osiem jedynie.Nie to co inni po dzisięć czy dwanascie w korpo.W drodze powrotnej zahaczam o przedszkole,sklep jakiś,potem zaszywam się w kuchni między garami,następnie tone w zabawkach,książeczkach,ciuszkach,bałwankach,sniegu,którym wszyscy chcemy się nacieszyć aby znowu wrócić do kuchennego królestwa.Czasami Ony bierze sprawy w swoje ręce i wtedy mam godzinkę na naukę,co by w weekend być przygotowaną na zajęciach,pozaliczać i pozdawać.
Bo zachciało mi się na stare lata studiować.Pisałam?
I na tyle by było mojej przyziemności.
W strefie okołouczuciowej to kwitnie miłosc i uwielbienie do córki.Tęsknota za bliskimi i tym co było bezzmiennie,natomiast ,a relacje z Onym to jest najwiekszy w swiecie roller coaster.To chyba już wiadomo,że nie jest nudno? Aktualnie oboje jesteśmy na urlopie,ja udaje że się ucze do sesji,On ma bardzo dużo zaległośći w domu i nadrabia przed telewizorem a Riczątko wciąż cieszy się z zbawek które przyniósł Mikołaj,Gwiazdka,Aniołek i Gwiazdor.Dobrze,że powoli szykuje się piętro i będzie miejsce na tą rupieciarnie made in China,bo jesteśmy zasypani zabawkami.Ale wracając do tego urlopu,to zapewne wyjdzie mi tylko na dobre,bo zeszłam z grzesznej drogi i zaczelam się modlic.W kościele nawet byłam z nadzieją na to że zostane wysłuchana w pierwszej kolejności.Wszak sprawa jest pilna:muszę byc cierpliwa ,znośić trudy i znoje,gryźć się w język,zaciskać zęby,ignorować,uśmiechać się promiennie i ogólnie udawać,że wszystko ok,aby wyjść z tego żywa.Bo bez tych błogosławieństw nie da się wytrzymać z facetem pod jednym dachem,na stu metrach kwadratowych,24 godziny na dobe,przez siedem dni w tygodniu a tygodni takich dwa!Na dodatek Ony oprócz tego,że zadziera ze mną,postanowił wypowiedzieć wojne nikotynie.No mam się z nim od kilku dni...
Sami widzicie,że kciuki mi potrzebne.Tylko do poniedziałku,więc zaciskajcie zebym prztrwała i pisać ciąg dalszy mogła.
Tak dawno nie pisałam a nawet nie czytałam blogów,że wejście i załapanie jakby to ugryźc zajeło mi małą chwilkę.Nie,żebym była aż tak zalatana..broń Boże.
Wszak wstaje dopiero o piątej, od siódmej zero zero zaczynam zywot człowieka poczciwego i orka przez godzin osiem jedynie.Nie to co inni po dzisięć czy dwanascie w korpo.W drodze powrotnej zahaczam o przedszkole,sklep jakiś,potem zaszywam się w kuchni między garami,następnie tone w zabawkach,książeczkach,ciuszkach,bałwankach,sniegu,którym wszyscy chcemy się nacieszyć aby znowu wrócić do kuchennego królestwa.Czasami Ony bierze sprawy w swoje ręce i wtedy mam godzinkę na naukę,co by w weekend być przygotowaną na zajęciach,pozaliczać i pozdawać.
Bo zachciało mi się na stare lata studiować.Pisałam?
I na tyle by było mojej przyziemności.
W strefie okołouczuciowej to kwitnie miłosc i uwielbienie do córki.Tęsknota za bliskimi i tym co było bezzmiennie,natomiast ,a relacje z Onym to jest najwiekszy w swiecie roller coaster.To chyba już wiadomo,że nie jest nudno? Aktualnie oboje jesteśmy na urlopie,ja udaje że się ucze do sesji,On ma bardzo dużo zaległośći w domu i nadrabia przed telewizorem a Riczątko wciąż cieszy się z zbawek które przyniósł Mikołaj,Gwiazdka,Aniołek i Gwiazdor.Dobrze,że powoli szykuje się piętro i będzie miejsce na tą rupieciarnie made in China,bo jesteśmy zasypani zabawkami.Ale wracając do tego urlopu,to zapewne wyjdzie mi tylko na dobre,bo zeszłam z grzesznej drogi i zaczelam się modlic.W kościele nawet byłam z nadzieją na to że zostane wysłuchana w pierwszej kolejności.Wszak sprawa jest pilna:muszę byc cierpliwa ,znośić trudy i znoje,gryźć się w język,zaciskać zęby,ignorować,uśmiechać się promiennie i ogólnie udawać,że wszystko ok,aby wyjść z tego żywa.Bo bez tych błogosławieństw nie da się wytrzymać z facetem pod jednym dachem,na stu metrach kwadratowych,24 godziny na dobe,przez siedem dni w tygodniu a tygodni takich dwa!Na dodatek Ony oprócz tego,że zadziera ze mną,postanowił wypowiedzieć wojne nikotynie.No mam się z nim od kilku dni...
Sami widzicie,że kciuki mi potrzebne.Tylko do poniedziałku,więc zaciskajcie zebym prztrwała i pisać ciąg dalszy mogła.
Trzymam kciuki i wszystkiego dobrego na nowy rok życzę!
OdpowiedzUsuńFajnie , że się odezwałaś :) Pozdrawiam :))
aaaaaaaaaaaaaaaaa Simera żyjesz !!! no to Ci noworoczna niespodzianka ! obyś tylko nie wpadła tu za sprawą nowych postanowień bo te nigdy się nie udają i prędko znikniesz. Lepiej żebyś została na dłużej.
OdpowiedzUsuńWszystkiego spokojnego w Nowym Roku i obyś przetrwała to rzucanie palenia ... :D
Simera! Dobrze Cie widziec! :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze jakos przetrwaliscie i napiszesz jednak ten ciag dalszy? :D
Kobieto ileż czasu Cię nie było ;)Dobrze, że jest fb, to przynajmniej wiem, że żyjesz ;)
OdpowiedzUsuń