Uf,nareszcie!
Przyszła wiosna i chyba ma zamiar zagościć na dłużej,bo ile
sięga mój wzrok,niebo błękitne,tu i ówdzie udekorowane chmurką,ale i tak
piękne! Dla mnie,meteopatki,to prawdziwy rarytras.
Człowiek od razu inny.Nawet wizyte teściów przeżyłam lepiej dzięki temu.Na szczęście
trwała krótko i mimo tego,że się mamusia czepiała i chciała przeforsować swoje
zdanie,to i tak udało mi się ją zbyć i dyplomatycznie załatwić.
Swięta minęły jeszcze szybciej niż nadeszły.Tak naprawdę,to
dla nas ograniczyły się do jednego dnia,który spędziliśmy z nikim innym jak
teściami.Uzbroiłam się w cierpliwość i dałam radę,tym bardziej,że w
perspektywie był „wolny” poniedziałek.Ostatnio w rodzinie Onego temat opieki
nad babcią wywołał prawdziwą burze,są nieporozumienia i niesnacki,więc rodzina
się troszkę poróżniła i nie uśmiechało im się wspólnie świętować a na tym
skorzystałam głownie ja.Bo lany poniedziałek spędziliśmy we trójkę po
swojemu.Wybyliśmy na wycieczkę i odkryliśmy fajne miejsce.Gospodarstwo
agroturystyczne,gdzie wolno biegają osiołki,kucyki i kaczki,w zagrodzie można
podziwiać kangury i woły,a małpki skaczą w klatce.No super!Nasza mała
zachwycona.Przecież jej ulubionym zwierzątkiem jest monkey i mogła ją podziwiać na żywo.Miała sporo
emocji tego dnia,bo napadł ją bocian i
podziubał swoim ostrym narzędziem po twarzy a do tego koń wyrwał jej bułkę z
ręki.Czyli moje dziecie już wie,że świat jest brutalny.Mimo wszystko wyprawę uznaje za udaną i gdy tylko się
zazieleni to jedziemy znowu.
Trzeba korzystać póki jest czas,bo moje urlopowanie
macierzyńskie chyba dobiega końca…
Jeśli wszystko dobrze pójdzie,to końcem miesiąca rozpocznę
prace.Nie wiem na ile ustna obietnica jest rzetelna i czy mam ją brac za
pewnik,ale przeszłam w pewnej firmie przez trzy etapową rekrutacje,spośród
wielu chętnych znalazłam się na drugim miejscu i mam czekac na telefon końcem
kwietnia i zostanę zatrudniona.No oby,bardzo bym chciała,bo ta praca choć nie
jest szczytem moich marzeń,to jest do przyjęcia.Tutaj,w zagłębiu zimna i
bezrobocia ciężko jest znaleźć etat.A moje wykształcenie,dotychczasowe
doświadczenie oraz wiek nie są sprzymierzeńcami w tej kwestii.No nic,jak nie ta
to inna,przecież w końcu muszę dostać jakąs robotę.
Czasami aż się chce do pierwszej lepszej tyrki,byleby się wyrwać z domu i od
towarzystwa rozkapryszonego dzieciaka! Bunt dwulatka u nas pełną gębom! Młoda
terroryzuje nas swoim płaczem,próbuje wszystko wymusić histerią i ogólnie jest
na nie.Łudziłam się,że w ciepłym
sezonie,jak będziemy więcej czasu spędzać na podwórku,to mała się
wyszaleje,straci trochę swojej energii i potem będzie zbyt zmęczona na kaprysy
w domu,ale gdzie!Po powrocie do domu łobuzowaniu nie ma końca.
Na froncie małżeńskim lepiej.Niechcący,mój ostatni
post,sugerował coś innego,ale to była taka zwykła tęsknota.Choć wielka.Dała mi
odpowiedź na dręczące mnie pytanie…Od dawna zastanawiam się czy ja coś jeszcze
do niego czuję,a ten ból za tym co było uzmysłowił mi,że tak.I te moje uczucia
są pozytywne.Szkoda tylko,że tak często przeplatane innymi,gorszymi,wręcz
złymi.
Od początku roku mieliśmy jeden kryzys,kilku dniowy i
intensywny,ale to i tak dla nas wielki sukces.
Mam nadzieje,ze nadchodząca wiosna,moja perspektywa
pracy,jakies tam nieśmiałe plany odpoczynku,nastroi nas pozytywnie i będzie
tylko lepiej.
Czyli w sumie fajne wiadomosci. Zatem trzymam kciuki za nowa prace i wiosne u Was!
OdpowiedzUsuńOd razu lepiej robi się człowiekowi na sercu czytając takiego pozytywnego posta oby tak dalej.
OdpowiedzUsuńTrzymam za to kciuki!!
OdpowiedzUsuńno to życzę żeby wszystko szło tak jak sobie zaplanowałaś :D
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żeby z pracą wypaliło. Co do klimatów małżeńskich i z teściami- rozumiem.
OdpowiedzUsuńPraca.. Ostatnio moja zmora, ale nie poradzę nic na to. Mała wkrótce pewnie przestanie łobuzować :) tak to już jest z tymi buntami, ja aż się boję, bo widać u naszego Motylka ładny charakterek ;)
OdpowiedzUsuńMąż.. Ehh.. Można by pisać Niekończącą się opowieść! ;)
Pozdrawiam serdecznie! :)
Generalnie powiało u Ciebie optymizmem :) Święta spędzone przynajmniej po części po Twojemu, perspektywa nowej pracy na horyzoncie, a bunt dwulatka też kiedyś w końcu minie...i pojawi się kolejny ;) Trzymam kciuki za zatrudnienie i "odrodzenie" w Waszym związku !
OdpowiedzUsuńJa to wiem, że już będzie tylko lepiej, musi tak być :):)
OdpowiedzUsuń